literature

Pewnego razu na dzikim zachodzie...

Deviation Actions

TGPL's avatar
By
Published:
2.1K Views

Literature Text

Molly "Błyskawica" Rayne przeklinała swój pech w myślach. Zapewne robiłaby to głośniej, gdyby nie knebel. To nie był jej najlepszy dzień. Od samego początku wszystko to zwiastowało, wliczając złamany paznokieć i rozdwajające się końcówki włosów, który wypatrzyła podczas porannej toalety. Powinna była to wziąć za ostrzeżenie i pozostać w domu. Ale nigdy nie lubiła zmieniać planów. Nie po to od dwóch tygodni wszystko szykowała, aby teraz z tego zrezygnować. Dlatego przebrała się, przypięła do pasa kolty i opuściła motel. Było wczesne południe. Zbliżał się koniec miesiąca, wedle jej obliczeń, był to czas, kiedy kasa w miejscowym banku była pełna. Jutro czy pojutrze powinna przyjechać eskorta, która zabierze forsę do bezpieczniejszego miejsca. Ale Molly była pewna, że panów z eskorty czeka srogie rozczarowanie.

Słońce świeciło wściekle, więc nikt rozsądny nie wychodził z domu. Molly uwiązała konia przed budynkiem banku. Stojący przy wejściu strażnik momentalnie zauważył ją - trudno było nie zwrócić uwagi na smukłą, jasnowłosą dziewczynę o jej urodzie. Wdział w niej urodę, ale nie zagrożenie. I tu sie pomylił, bo pozwolił jej podejść bliżej, oczarowany jej uśmiechem. A chwilę potem leżał już nieprzytomny, bo uderzenie w głowę koltem przynosiło sen nawet skuteczniej niż whisky. Molly pospiesznie odciągnęła go za winkiel i tam zostawiła. Następnie z prędkością, której zawdzięczała swoje miano, wpadła do środka, wykrzykując absolutnie klasyczne "To jest napad!". Kochała ten dreszcz emocji, który zawsze następował po wypowiedzeniu tych słów. Chwilę potem opuszczała bank, dźwigając torbę pełną dolarów.

Miała ją właśnie umieścić w jukach, kiedy zorientowała się, że coś tu nie gra. A dokładniej - jej konia nie było tam, gdzie go zostawiła. Rozejrzała się pospiesznie, by stwierdzić, że nie było go nigdzie w okolicy. Zaklęła głośno i szpetnie, przeklinając koniokradów. Zaraz by tych złodziei wzięła.

"Hej, skarbie, szukasz czegoś?" dobiegło z za jej pleców. Obróciła się. Pod daszkiem siedział wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, z kapeluszem opuszczonym nisko na czoło. Jego twarz skrywała chusta.

"Jeśli to ty zwinąłeś mojego konia, to właśnie popełniłeś największy błąd w życiu." Molly odłożyła na ziemi torbę. "I być może ostatni, jeśli i go zaraz nie oddasz".

"Molly Rayne, zwana "Błyskawicą", poszukiwana w pięciu stanach za napady na banki i pociągi, tak?" głos mężczyzny brzmiał niefrasobliwie. "Nagroda za żywą wynosi 50 kawałków. Za martwą - czterdzieści. Sporo, nieprawdaż? Twój koń jest niedaleko. Jeśli oddasz mi tę torbę, powiem ci, gdzie".

"Kusząca oferta. Ale po co mam płacić, skoro mogę cię zmusić do powiedzenia mi tego" Molly wyciągnęła rewolwer.

"Tak sądziłem" mężczyzna odparł, po czym zagwizdał. Molly rozejrzała się, szykując się na zasadzkę. Usłyszała rżenie konia. W tej samej chwili coś podcięło jej nogi. Lina, ukryta w pyle pokrywającym trakt, zacisnęła się wokół jej kostek i szarpnęła, przewracając ją na ziemię. Molly krzyknęła, ale nic nie mogła zrobić, miotała się wściekle, kiedy była ciągnięta po drodze przez konia, który wyskoczył z za rogu, mając do siodła uwiązany drugi koniec liny.

Zanim zwierzę zatrzymało się, jego właściciel był już obok. Molly została błyskawicznie rozbrojona, zaś solidny, konopny sznur skrępował jej ciało. Rzucała pod adresem swojego pogromcy wszystkie znane przekleństwa, które jednak ustały, gdy gruby rzemień, owinięty wokół głowy, zamknął jej usta. Chwilę potem znalazła się na swoim własnym koniu - ale w pozycji, która stanowczo nie przynosiła jej chwały.

"Sporo się mówi o tym, co ukradłaś" mężczyzna wymierzył jej solidnego klapsa, który sprawił, że Molly poczerwieniała, bardziej ze wstydu niż z bólu "Myślę, że więcej niż za ciebie dają. Jeśli zaprowadzisz mnie do swojej kryjówki, może nie  oddam cię władzom."

Wściekłe spojrzenie Molly aż nazbyt jasno mówiło, co myśli o tej propozycji.

"No trudno. Ale nie wszystko stracone. Mam znajomą Indiankę, która potrafi wyciągać informacje z najbardziej nawet opornych. Może o niej słyszałaś, nazywają ją "Ostrą Łasicą". Myślę, że pojedziemy ją odwiedzić"

Teraz dopiero Molly poczuła strach. Znała tamtą, w czasach, kiedy nazywano ją jeszcze "Rączą Gazelą". Wszystko zmieniło się po tym, jak Molly uwiodła jej męża, aby wykraść pewien przechowywany przez niego indiański artefakt. O tym, co "Ostra Łasica" zrobiła z niewiernym małżonkiem, krążyły legendy. Podobnie jak o tym, co obiecała zrobić z Molly...
Krótka historyjka, którą napisałem zainspirowany obrazkiem autorstwa :iconcarmag34: Tym razem coś klasycznego, acz w pewnym sensie nieco może przewrotnego.
Obrazek w pełnej rozdzielczości możecie podziwiać tutaj: carmag34.deviantart.com/art/Le…
© 2017 - 2024 TGPL
Comments11
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
ugiel's avatar
Po czym odjechali w stronę zachodzącego Słońca... :clap:
Wrodzone czepialstwo każe mi tylko napomnieć, iż ówczesny dolar był wart dużo więcej i nie kojarzę, by znalazł się oryginał, za którego dawano by 50 tysięcy. Za Jessego Jamesa było dziesięć razy mniej :D No ale nie zmuszam do jakiegoś ostrego researchu, po prostu musiałem to powiedzieć :P