literature

Porwanie

Deviation Actions

TGPL's avatar
By
Published:
3.4K Views

Literature Text

Gerrick pchnął mieczem ostatniego ze strażników i szybko wyrwał miecz z martwego już ciała. Zarzucona na ramię, nieprzytomna dziewczyna nie sprawiała problemów. Trochę nawet żałował, że ją uderzył, ale wiązanie i kneblowanie, które było pierwotnie w planie, było czasochłonne, a wolał się spieszyć. Za chwilę tutaj mogło się zaroić od straży. Zresztą, nie rąbnął jej chyba za mocno, tak w każdym razie sądził.

Cieszył się, że nie założył zbroi, bo przynajmniej mógł się poruszać w miarę szybko. Wyszedł z korytarza na oświetlony pochodniami dziedziniec. Jego koń stał tam, gdzie go zostawił. Schował miecz do pochwy i mocno chwycił dziewczynę. Była drobna i szczupła, dla kogoś tak silnego jak on, nie stanowiła ciężaru.

Ruszył biegiem w stronę konia. Właśnie na niego wsiadał, kiedy rozległ się dzwon alarmowy i śmignęły strzały. Brama zaczęła się zamykać. W myślach szybko odmówił modlitwę do wszystkich bogów, którzy mogli go wysłuchać i spiął konia ostrogami. Zwierzę pędziło jak szalone. Gerrick pochylił się jeszcze, czując jak opadająca krata niemal muska czubek jego głowy, jednak udało się, wyjechali na zewnątrz, ścigani wyłącznie przez okrzyki i hałasy. Otarł pot z czoła i podziękował bogom.

Wiedział, że pościg wyruszy lada chwila, więc nie tracił czasu. Księżniczkę położył sobie na kolanach. Zastanawiał się, czy nie walnął jej w sumie zbyt solidnie, bo była cicho. Ale gdy położył dłoń na jej ręce, poczuł jednak ciepło. Żyła. To dobrze, w końcu zapłacono mu za dostarczenie jej w w dobrym stanie. A miał reputację kogoś, kto nigdy nie zawala powierzonego mu zadania.

W oddali słyszał tętent koni, zwiastujący pościg. Nieźli byli, musiał to przyznać. Ale był na to przygotowany. Jechał znaną już sobie drogą. Gdy dostrzegł charakterystyczne, rozszczepione uderzeniem pioruna drzewo, zatrzymał się i zeskoczył z konia. Księżniczkę wziął pod pachę, a konia zdzielił z całej siły, patrząc, jak ten gna dalej. Następnie szybko zagłębił się między drzewa.

Gałązki smagały jego twarz. Przedzierał się przez zarośla. Amulet na jego piersi lekko drżał, co oznaczało, że idzie we właściwym kierunku. W końcu wiszący na sznurku kawałek skały zaczął niemal podskakiwać pod ubraniem. Gerrick odetchnął z ulgą, kiedy wyszedł na polanę. Do tej pory cały czas trochę się bał, czy ten misterny plan pójdzie dobrze, ale teraz był pewien, że już po wszystkim. Ułożony na środku polany kamienny krąg rozjarzał się światłem, kiedy weń wkroczył. Chwilę potem światło zgasło, ale wtedy na polanie nie było już nikogo.

Gerrick stał w przestronnej, kamiennej komnacie. Położył na ziemi księżniczkę i spojrzał na stojącego na przeciwko niskiego, odzianego w obszerną szatę mężczyznę, który uśmiechnął się na jego widok.

- Cieszę się, że wszystko poszło zgodnie z planem.

- Dokładnie, przyznam, że aż byłem zaskoczony, bo przywykłem do tego, że najlepsze plany biorą w łeb. Mieliście bardzo dobre informacje o jej miejscu pobytu, ilości straży. Jestem pod wrażeniem. A zapłata?

- Już, już... czy mógłbyś ją tam przenieść? Nie wypada, aby księżniczka leżała na ziemi, prawda? -  wskazał gestem dłoni niewielką pryczę, która znajdowała się pod ścianą. Gerrick bez słowa podniósł księżniczkę i zaniósł ją tam, kładąc dziewczynę ostrożnie. Ta lekko jęknęła. Chyba odzyskiwała przytomność, co ucieszyło Gerricka, bo upewniło go, że jednak dostarczył ładunek w dobrym stanie. Księżniczka powoli podniosła się, ale to już go nie interesowało.

- Dziękuję. Dla ciebie to pestka, ale dla moich starych kości noszenie nawet jej byłoby męczące.

- Zapłata? - ponowił pytanie Gerrick.

- Tak, oczywiście. Tam leży - mężczyzna wskazał kamienny stół, na którym znajdowała się wypchana sakiewka. Gerrick uśmiechnął się i ruszył w jej stronę, nie przejmując się już niczym. Kolejne zadanie wykonane, pieniądze w kieszeni, a reszta go nie obchodzi. Nie dbał o to, dlaczego kazano mu ją porwać i tu dostarczyć. Wykonał zadanie i to koniec. Z przyjemnością położył wielką dłoń na wypchanej sakiewce.

Wtedy poczuł coś dziwnego. To było nagłe i szybkie, jakby przeszła przez niego jakaś fala intensywnej energii. Zamigotało mu przed oczami. Poczuł się dziwnie - jakoś tak zupełnie inaczej, lekko, jakby nagle stracił na wadze. Odruchowo przetarł oczy... i pierwszym co zobaczył, był on sam. Lustro? Ale czuł że siedzi, tymczasem jego odpowiednik stał - dokładnie tam, gdzie on przed chwilą. Opuścił ręce i spojrzał na nie - wydały mu się jakieś dziwnie małe. Kątem oka dostrzegł coś jeszcze - okryte nieco podartą suknią nogi, szczupłe i zgrabne. Poczuł loki długich włosów spływających z ramion.

Zaskoczenie przerwał mu dźwięk głosu. Jego własnego głosu, jednak nie płynącego z jego ust.

- Nareszcie! Nareszcie wolna! - słyszał jak jego własny głos wypowiada słowa, których nie mówił. Widział swoje ciało, pochylające się, oparte o kamienny stół.

- Zgodnie z umową pani, wszystko poszło doskonale, prawda? - niski mężczyzna uśmiechnął się. Gerrick niczego nie rozumiał. Siedział jak skamieniały.

- To nowe ciało jest... dziwne, ale o takim właśnie zawsze marzyłam. Silne, męskie... idealne. Jestem twoją dłużniczką, Kergorze.

- Ta umowa została tak sformułowana, aby wszyscy byli zadowoleni... No, prawie - mężczyzna zwany Kergorem spojrzał na Gerricka, który wpatrywał się szerokimi z zaskoczenia oczami na osobę w jego ciele i maga, którzy rozmawiali spokojnie, jakby nic sie nie stało. Wtedy znowu usłyszał swój głos.

- Widzisz, najemniku, plan był taki, że miałeś mnie porwać. Tak, wiedziałam o wszystkim. Myślisz, że czemu tak łatwo dostałeś się do moich komnat? Sama spoiłam straż winem ze środkami nasennymi. Mój kochany tatko postanowił wydać mnie za syna swojego dalekiego krewniaka. Cóż, jestem jedyną jego latoroślą, więc miałam wyjść za gówniarza, rodzić mu dzieci, jak już będzie mógł i przedłużyć tym samym dynastię. Problem w tym, że takie życie ani trochę mi nie pasowało.

Gerrick czuł się dziwnie, kiedy słyszał te słowa wypowiadane jego własnym głosem przez kogoś innego, kto kontrolował jego ciało, na dodatek mówione w rodzaju żeńskim. Słuchał jak oniemiały, starając się wszystko pozbierać do kupy i zrozumieć.

- Jednocześnie nasze królestwo od dawna zainteresowane było związkiem z sąsiednim - inicjatywę przejął Kergor. - Ojciec tej oto panny odrzucił jednak propozycję małżeństwa z naszym dziedzicem tronu, bojąc się, że jego królestwo popadnie w zależność od nas. Dlatego postanowiliśmy wynająć cię, byś porwał księżniczkę, dostarczył ją tu...

- Teraz, kiedy mam to nowe ciało, takie o jakim zawsze marzyłam, mogę odjechać w siną dal i nikogo nie będzie obchodziło, co robię. Żadnego usługiwania młodszemu ode mnie szczeniakowi, żadnego płodzenia dzieci... Zawsze chciałam żyć wolna i niezależna, a teraz będę mogła. Cóż, jestem ci za to wdzięczna, najemniku. - dodała księżniczka w ciele Gerricka, po czym zaraz poprawiła się - A właściwie, to wdzięczny. Chyba powinnam przyzwyczaić się szybko do mówienia o sobie jako o mężczyźnie. Ale wracając, nawiązałam kontakt z mistrzem Kergorem i jego królem. Szybko wszystko uzgodniliśmy. Pozostawało znaleźć jeszcze odpowiedniego fraje... znaczy się, bohatera, który by mnie porwał - zachichotała.

- Oczywiście, zostaje ostatnia kwestia - kontynuował Kergor. - Gdyby bowiem jej książęca mość tak po prostu zniknęła, mogłoby się to skończyć oskarżeniami o zabójstwo i wojną. Na szczęście, księżniczka wciąż tu jest. Ślub odbędzie się jutro.

- Ale... ale... jak... - Gerrik wypowiedział te kilka słów i umilkł, słysząc swój własny głos brzmiący teraz wysoko i dziewczęco. - To przecież nie może być... ja nie...

- Nie narzekaj, podobno miejscowy książę jest bardzo przystojny - księżniczka w ciele Gerricka uśmiechnęła się złośliwie. Słysząc to, Gerrick odruchowo zerwał się z pryczy i rzucił do biegu w stronę drzwi. Nie wszystko rozumiał, ale wiedział jedno - musi stąd uciekać. Szybko jednak zauważył, że nie da się biec w długiej sukni. Padł na ziemię jak długi. Silna ręka, która jeszcze niedawno należała do niego, uniosła go z ziemi.

- Przyzwyczaj się i traktuj moje dawne ciało dobrze. Sama nigdy go nie lubiłam, to upiorne być słabą dziewczyną. Ale może ty je polubisz? - postawiła Gerricka na ziemię i odwróciła się.

- A właśnie, zapomniałam. Jestem ci coś winna - odwróciła się i bez ostrzeżenia uderzyła go na odlew. Kiedy upadł, usłyszał jeszcze  - W umowie nie było nic o tym, że miałam być bita, prawda? A to cholernie bolało... Chociaż wiesz? Jestem dziewicą, a podobno defloracja też nie jest przyjemna - roześmiała się donośnie, podczas gdy kuląca się na ziemi dziewczyna zaczęła zupełnie nie po męsku płakać i drżeć ze strachu.

Koniec
Trochę czasu minęło, odkąd coś pisałem, więc oto i krótka, nieco przewrotna opowiastka z gatunku fantasy.
© 2015 - 2024 TGPL
Comments28
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
nena211's avatar
Haha :D. Świetne!:D